niedziela, 22 października 2017

MALI BOGOWIE Paweł Reszka

Książka, o której zamierzam napisać dziś kilka słów to pozycja, którą  owszem czyta się łatwo, ale w odbiorze łatwa na pewno nie jest. Jest to książka, po której przeczytaniu chciałam nabrać odrobinę dystansu. Najpierw chciałam zebrać myśli, żeby móc ją w miarę obiektywnie zrecenzować. Jednak wciąż wątpię, czy uda mi się jako taki obiektywizm zachować... A mowa będzie o zbiorze anonimowych, krótkich rozmów z polskimi lekarzami zebranych przez Pawła Reszkę w książce pt. „Mali bogowie”.


Zbiór jest o tyle ciekawy, że autor dotarł do lekarzy z dużych miast i małych miasteczek, do tych pracujących w wielkich wyspecjalizowanych klinikach, jak i maleńkich ośrodkach zdrowia. Rozmawiał z profesorami, rezydentami, stażystami, studentami medycyny, lekarzami z tak zwanego „powołania” i typowami „prywaciarzami”. Wreszcie autor sam zatrudnił się w szpitalu jako salowy, by poznać system od środka. I tak, całość składa się na gorzki portret polskiego systemu ochrony zdrowia. Chociaż zasadność użycia słowa –ochrona- zdaje się być nieco wątpliwa, jeżeli pod uwagę weźmiemy, jak ów system w Polsce jest skonstruowany...

Lekarze obiektywnie zarabiają mało. Podstawowa pensja to 2200zł... Brać odpowiedzialność za cudze życie za takie pieniądze?! Szaleństwo! Owszem, lekarze mają szansę zwiększyć swój przychód. Biorą dyżur za dyżurem, przyjmują w prywatnych gabinetach, klinikach, przychodniach i gdzie nie tylko. Na ich pracę jest zapotrzebowanie. Czy to dziwne, że chcą zarabiać? Nie! Wykonują naprawdę ciężki i odpowiedzialny zawód i za ich pracę należą im się pieniądze. W całym systemie chore jest tylko to, że niestety w Polsce nie ma ograniczeń czasu pracy lekarzy, bo w szpitalu nie pracuje lekarz, tylko jego firma, a ta może dyżurować 24h na dobę, 7 dni w tygodniu...  Tylko, że za tym stoi przemęczony człowiek. Lekarze nie mówią, że jest im źle, że zarabiają mało! Nie! Oni tylko przyznają, że ponoszą za wysoką cenę, pracując stanowczo za dużo...  Oni zwyczajnie, po ludzku, chcieliby pracować mniej, a może dzięki temu lepiej - ze świeższą głową i szczęśliwszym sercem. Lekarz też człowiek i czas z rodziną by chciał spędzać, prawda?

Ta refleksja najbardziej mną „zatrzęsła” w czasie lektury. Lekarzy z natury szanuję i doceniam. Chociaż przyznam, że w książce antyprzykładów również nie brakuje. Sporo tu znajdziemy „prywaciarzy”,  lekarzy, którzy więcej wspólnego mają wspólnego z biznesem, niż dobrem pacjenta... tacy Rydzykowie polskiej medycyny – o tych warto poczytać o przestrodze.

Dalej, warto poczytać wyznania lekarza rodzinnego - który w osiedlowej przychodni, uwięziony  niczym w klatce, boi się wyjść ze swojego gabinetu chociażby do toalety albo zjeść kanapkę - jest zmuszony wysłuchiwać rządań wszechwiedzących pacjentów... Pewnie wielu znas, pacjentów mogłoby się uderzyć w pierś i zastanowić, czy chociaż raz, idiotycznie roszczeniowo się nie zachowało, prawda?...


Książka porusza jeszcze wiele interesujących wątków. To taki swoisty Polaków portret własny, tym razem w medycznej odsłonie. Jeśli tylko nie boisz się krytycznie spojrzeć na otoczenie, to koniecznie tę książkę przeczytaj! Jednak ostrzegam. Może zaboleć.

1 komentarz:

  1. Dziękuję za tę opinię. Teraz już wiem, że chcę przeczytać tę książkę!

    OdpowiedzUsuń